


Przedstawiamy kotkę Elę i kotkę Łatkę.
Ela trafiła do Gabinetu Weterynaryjnego Bliźniaczek w Boguchwale z silnym parciem na mocz i pozostałymi, typowymi objawami stanu zapalnego dolnych dróg moczowych.
Wykonaliśmy badanie USG i badania laboratoryjne moczu.
Okazało się, że pierwotną przyczyną stanu zapalnego są kryształy moczowe: trójfosforany amonowo-magnezowe.
Kotka została zabezpieczona odpowiednimi lekami oraz dostała specjalistyczną, leczniczą dietę, mającą rozpuścić kryształy obecne w drogach moczowych.
Kotka trikolorka także wymagała pomocy weterynaryjnej.
Opiekunowie kotki Łatki byli zaniepokojeni konsystencją oddawanego przez nią kału.
Kotka została przez nich niedawno adoptowana i jako ostatnia dołączyła do „kociego stada”.
Konsystencja oddawanego przez nią kału znacząco różniła się od stolca pozostałych dwóch kotek obecnych w domu.
W Gabinecie Weterynaryjnym Bliźniaczek w Boguchwale wykonaliśmy badania dodatkowe, które jednoznacznie wskazały przyczynę jej dolegliwości.
Łatka cierpiała na Giardiozę wywołaną przez pierwotniaka: Giardia Intestinalis.
Zarówno kotka Ela jak i kotka Łatka po zastosowanym leczeniu w naszym gabinecie są zdrowe, znów dokazują i czują się świetnie.
O takiej porze roku, jaką mamy obecnie, w lesie można spotkać małe, nowonarodzone zwierzęta.
Apelujemy do wszystkich i przypominamy – nie zabierajcie ich do domu, nie przywoźcie do nadleśnictwa, siedzib parków krajobrazowych, lekarzy weterynarii.
Samice saren i jeleni oraz innych zwierząt po urodzeniu zostawiają swoje dzieci bez opieki gdyż takie nowonarodzone maluchy są zbyt słabe, by podążać za matką.
Samica powraca do ukrytego malca w porze karmienia.
Jedyną obroną malca jest pozostanie – bez względu na sytuację – w bezruchu. W połączeniu z brakiem zapachu (natura uczyniła maluszka niemal bezwonnym), ryzyko znalezienia go przez drapieżnika jest baaaardzo niewielkie.
Niestety, malca może znaleźć nieświadomy sytuacji człowiek. Nie widząc w pobliżu matki, nabiera od razu przekonania, że maluch jest sierotą, a bezruch jest oznaką osłabienia.
Wtedy postanawia go ratować.
Maluchy są zabierane do domów, a tam dopiero zaczyna się ich prawdziwy dramat. Większość z nich na skutek niewłaściwego pokarmu (bo przecież potrzebuje mleka swojej matki, a nie krowiego czy modyfikowanego z supermarketu) umiera z powodu biegunki.
Dramat takiego ratowanego malucha może też mieć inny scenariusz, niektórzy bowiem chcą zawieść młode z powrotem do lasu, lecz niestety raz dotknięte przez człowieka, nawet muśnięte, nabywa ludzkiego zapachu.
Powracająca matka nie zbliży się do swojego dziecka, ponieważ będzie czuła zapach człowieka. Młode umiera więc z głodu w lesie.
W tak nieszczęśliwy sposób kończą się często nieprzemyślane decyzję człowieka.
Zdjęcie wykonane przez podleśniczego przedstawia zauważone, zupełnie przez przypadek, urodzone sarnie dziecko.
Leśnik sfotografował je z odległości i natychmiast się z tego miejsca oddalił, przede wszystkim nie dotykając malucha.